wtorek, 16 października 2012

MasterChef - Krakowski Rynek

To było dla mnie najlepsze gotowanie w tym programie! Atmosfera jaka panowała w naszym teamie byłą wspaniała. Pracowało się sprawnie, w porozumieniu i niezłej zabawie. No ale od początku.... A więc było tak...

Fot. TVN/Bartosz Siedlik
Od momentu kiedy była nas parzysta ilość wiedzieliśmy, że kolejnym etapem będą zadania grupowe. To było istne szaleństwo. Zarówno na poligonie jak i na Krakowskim Rynku była świetna zabawa. Nigdy nawet nie wymarzyłabym sobie gotowania w takich miejscach. Kiedy podjechaliśmy pod  Rynek czuć było niesamowitą atmosferę. Choć do samego końca nie wiedzieliśmy gdzie będziemy gotować, dla kogo i jakie będą nasze zadania. Pamiętam, że prowadzono nas przez Sukiennice a kiedy moim oczom ukazał się wyznaczony tylko dla nas kawał rynku a w nim kuchnie, spiżarnie i tir - chłodnia  MasterChefa wiedziałam że dla mnie to jest wręcz "historyczna" chwila, że mam szczęście coś takiego przeżywać. Potem było już tylko lepiej. 
  Fot. TVN/Bartosz Siedlik           
                                                                
Jury z "niebios" ogłosiło warunki gry i zaczęło się. Aga wybrała najwspanialszą drużynę, zrobiła najlepsze zakupy w spiżarni i poradziła sobie wspaniale. Pamiętam jak wyjeżdżała z tira - lodówki i jej rozpędzony wózek zatrzymał szef Michel - z daleka wszyscy chcieliśmy jej pomóc ale niestety nie mogliśmy.
Kiedy okazało się jakie mamy składniki wszyscy równo ruszyli do pracy. Nasze dania były idealnie dosmakowane, pachnące i PYSZNE! Pamiętam jak z Maćkiem nie mieliśmy młynków, moździerza aby zmielić pieprz:) Naszym sposobem było wysypanie ziaren do mojego fartucha, a Maciek rozwalał go tłuczkiem:) - wyszło IDEALNIE. Radziliśmy sobie doskonale, Aga fajnie wszystkimi kierowała, każdy z nas znał swoje miejsce i atmosfera pracy była cudowna.

 Fot. TVN/Bartosz Siedlik
Naszą pracę w pewnym momencie przerwał głośny warkot motorów.
Niesamowite przeżycie jak motocykliści wjeżdżali na Rynek, a  niebo było czarne od gołębi które z tego hałasu fruwały wszędzie. To była niesamowita przygoda!
Kolejny raz byłam szczęśliwa, że zostałam wybrana do grupy bo upewniło mnie to w tym że coś potrafię i umie pracować w zadaniach zespołowych.  Było cudownie. 
Fot. TVN/Bartosz Siedlik
Jak piszę tą relację cały czas się uśmiecham.  Przypomina mi się jak cieszyłyśmy się z dziewczynami z każdego głosu na nasz zespół, jak skakałyśmy i piszczałyśmy. Na sam koniec była dla nas ogromna niespodzianka- odjazd na motorach wraz z jury. Tego dnia nie byłam w ogóle zmęczona to była świetna zabawa i niezapomniane chwile.

Fot. TVN/Bartosz Siedlik

Podczas dogrywki gdzie przegrana drużyna musiała przygotować danie wegetariańskie po raz pierwszy mogłam dokładnie przyjrzeć się pracy z góry. To było niesamowite doświadczenie, kibicowałam każdemu. Jednak kiedy widziałam jak Tili - Magda chcąc przygotować suflet serowy pogubiła się przy przygotowaniu beszamelu byłam przerażona. Wiedziałam, że "zjadł" ją stres, cały czas zastanawiałam się "co ona robi?" - pracowała jak farmaceuta:) który zapodział gdzieś recepturę:). Strasznie chciałam jej pomóc i bardzo się bałam że odpadnie. Mikołaj za to od początku rozśmieszał nas swoimi "wpadkami". Ze spiżarni przyszedł z miską pieczarek i dwoma blenderami bo nie zdążył zabrać swojego przygotowanego koszyka. Na pytanie jury po co mu 2 blendery odpowiedział że się psują:) Na balkonie dzięki Mikołajowi było bardzo wesoło. Nikt tak jak on nie reagował na niepowodzenie, zawsze nam powtarzał "mogło być gorzej":) 
Już wkrótce zapraszam na specjalny post dedykowany własnie jemu!

zdjęcia pochodzą z oficjalnej strony programu MasterChef http://masterchef.tvn.pl/zdjecia/ i wykonał je Fot. TVN/Bartosz Siedlik

19 komentarzy:

  1. Gratuluję wygranej! Miło się Was oglądało :)

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja zdecydowanie bardziej wolę oglądać te odcinki, kiedy działacie sami ;)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję! Choć i jak wolę oglądać indywidualne popisy, no ale rozumiem, że że muszą być i takie i takie, w końcu ma być wyłoniony Masterchef, a ten musi się sprawdzić w różnych sytuacjach. Czekam na relację o Mikołaju, to taka dobra dusza, szkoda, że odpadł, choć rzeczywiście wpadek miał sporo...

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję i jak zawsze z wielką niecierpliwością czekam na kolejny odcinek:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tym razem nie mogłam oglądać MC w niedzielę, bo byłam na BFG. Ale jak rozumiem Twoja drużyna wygrała pojedynek, więc Ci serdecznie gratuluję!
    Mam nadzieję, że zajdziesz wysoko w tym show ;-)

    Z pozdrowieniami,
    E.

    OdpowiedzUsuń
  6. kochanie, czytając twój wpis jeszcze raz mogłam to wszystko przeżyć i tak jak ty cały czas się uśmiechałam! dziękuję...
    to naprawdę niezapomniane przeżycia :D muszę powiedzieć, że ja osobiście wolałam zadania grupowe. tak się razem wszyscy zżyliśmy, że dobrze się nam razem pracowało...
    boże, a ten tekst mikołaja o blenderach: BEZCENNY!!!! zresztą nie tylko ten, hahahahahaaa....

    OdpowiedzUsuń
  7. byłam pewna, że wygracie:) świetna drużyna, świetna współpraca! byliście the best!

    OdpowiedzUsuń
  8. Też wolę jak gotujecie sami, a nie zespołowo, ale to rzecz gustu zapewne;-) Powodzenia! Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Trzymam kciuki, mam nadzieję, ze tytuł będzie należał do Ciebie:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie dziwię się, że Mikołaj Was rozśmieszał. Ja oglądając program sama śmiałam się w głos z jego reakcji na kryzysowe sytuacje. W ostatnim odcinku przeszedł sam siebie, wychodząc z michą pieczarek. Nie mogę się doczekać posta o Mikołaju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również uśmiechałam się podczas oglądania reakcji Mikołaja :)

      Usuń
  11. Na Twojego bloga zaglądam już jakieś pół roku. Jak dostałaś się do MasterChefa i zorientowałam się że "tak to jest AleBabka" , to bardzo miło się zaskoczyłam Twoją osobą (żeby była jasność czytając bloga też odnosiłam wrażenie, że jesteś fajną, ciepłą kobietką no i tak jak ja kochasz konie ;p )W ostatnim odcinku tak bardzo przeżywałaś suflet Magdy, że nie zdąży z tymi białkami... itd. Fajnie, że pomimo tego iż na pewno gdzieś tam w środku każdy z was chce wygrać, to potraficie nawiązać między sobą przyjaźń i robić tzw. rywalizację bez rywalizacji :) 3mam kciuki za Was wszystkich :):):) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wciągnęłam się w ten program i naprawdę z przyjemnością go oglądam. Wolę Wasze indywidualne popisy, ale te grupowe też są fajne. Ten odcinek oglądało mi się dodatkowo miło, bo jednym z tych motocyklistów był mój kolega. Wspomina wyjazd i Wasze gotowanie bardzo miło :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytam Twojego bloga i kibicuję Ci bardzo mocno,bigosem mnie rozwaliłaś ,a gotowanie na Rynku Krakowskim ....SUPER !!!!
    Gotowanie Mikołaja mnie załamało ...te surowe pieczarki...ciekawa jestem wpisu poświęconego Mikołajowi ;)
    POZDRAWIAM i trzymam kciuki ...

    OdpowiedzUsuń
  14. Miło się na Ciebie patrzy :) od razu widać że jestes ciepła, sympatyczną dziewczyną! :) Pozdrawiam Cie serdecznie i oczywiscie Ci kibicujemy

    OdpowiedzUsuń
  15. a ciekawe jakie produkty czekają w skrzyniach w następnym odcinku? i jakie dnia z nich powstaną? :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie mogę powiedzieć:) niech to będzie dla Was taka niespodzianka jak my mieliśmy:)

      Usuń
  16. Dziękuję Wam za tak sympatyczne komentarze:) ale jesteście dla mnie mili:)Pozdrawiam gorąco i z Wielkim uśmiechem:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Uwielbiam ten program i uwielbiam ci kibicować!:)

    OdpowiedzUsuń

drukuj