Ostatnio przeżywam ananasowo-rabarbarowe szaleństwo :) Często tak mam, że potrafię się "uprzeć" na dany produkt i nie potrafię się z nim rozstać. Muszę zjeść go wystarczająco dużo (a wierzcie mi, że to na prawdę są ogromne ilości). Chyba najbardziej na świecie uwielbiam ryby. Potrafię je jeść na śniadanie, obiad i kolację. Zapotrzebowanie na ich cenne składniki jest tak silne w moim przypadku, że (może nie powinnam się do tego przyznawać) idąc ze sklepu np. z wędzoną makrelą znika ona zanim dojdę do domu. Ananas niestety nie jest tak hojny i rozprawiam się z nim w domu :)
A króluje on na wiele sposobów, w koktajlach, sałatkach, rybach:) no i ostatnio jako pyszny dodatek do Panna Cotty która jest idealnym deserem na ciepłe popołudnie.
Ważne jest aby nie przypominała ona galaretki ze śmietany, a kremową, rozpływającą się ustach słodycz. Zapraszam właśnie po taki przepis TUTAJ lub kliknij na zdjęcie
To szalejemy na maksa :D
OdpowiedzUsuńSzkodaaa, że nie lubię ananasa:) Pozdrawiam Cię:*
OdpowiedzUsuńo fajny pomysł:) polecam z malinam też fajne:)
OdpowiedzUsuń