Ten tydzień to dla mnie pasmo nieszczęść. Zaczęło się od awarii pieca, potem przyszła kolej na suszarkę do włosów, wirus który rozpanoszył się na dobre w komputerze, brak Internetu i świateł w skuterku, prawie nowy dywan który wrócił z pralni w stanie ruiny:). Przypominam, że jest dopiero wtorek. Jednak w całym tym powiedzmy „nieszczęściu” stała się dla mnie prawdziwa tragedia, karta pamięci z przygotowanymi w weekend zdjęciami tak sobie po prostu strzeliła. Cały dzisiejszy dzień odzyskiwałam utracone pliki i całe szczęście smaczne kąski się zachowały:)
Ten przepis powstał spontanicznie, kiedy w niedzielny wieczór mieliśmy ochotę na coś słodkiego. W moim domu zawsze są banany, które uwielbia Adam – koniecznie z Ekwadoru tylko jednego producenta:) – (to się nazywa przyzwyczajenie do marki
) także deser powstał dosłownie w 10 minut i totalnie nas zachwycił. Smak ten chodzi cały czas za mną, mam już tysiące pomysłów na różne formy jego wykorzystania. Polecam ten przepis bo według mnie jest fantastyczny. Ja jadłam banany w towarzystwie naleśników, a mój małżonek z domowymi lodami cytrynowo-lawendowymi.
Smacznego:)