Pochodzę ze Śląska – Ci którzy mnie znają wiedzą, że jestem lokalną patriotką. Kocham miejsce w którym żyję! Jestem dumna z naszej kultury, mam niesamowity szacunek do naszej tradycji i kuchni. Chcę Wam ją trochę przybliżyć jednak w zupełnie nowszej, świeższej formie. Chcę udowodnić, że tradycyjne przepisy mogą być początkiem odkrywania zupełnie nowych, pysznych i zdrowych rozwiązań. Dziś pod lupę biorę śniadanie z mojego dzieciństwa. Pamiętam ten zapach o poranku, kiedy to on mobilizował mnie do pobudki. Moja Babcia Ania w kuchni odprawiła swoje czary przygotowując dla nas wyjątkowe śniadania. Moim ulubionym było Armeriter – czyli czerstwa bułka zamoczona w mleku smażona na maśle i obficie posypana cukrem. Wersja Babci jest wspaniałym wspomnieniem jednak też wielką bombą kalorii. Moja wersja jest oczywiście w wydaniu FIT i smakuje nieziemsko. Kiedy dowiedziałam się, że mój blog został wybrany do kampanii promującej produkty Zotta i mam tutaj przedstawić swoje regionalne dania z ich użyciem byłam bardzo zaciekawiona całym projektem. Uwielbiam promować produkty z którymi się utożsamiam. Naturalność i wysoka jakość to cechy które zawsze mnie przyciągają, to cechy tych produktów. Kochani chcę Was zainspirować do gotowania z nimi i mam nadzieję, że ten przepis skusi Was do tych kulinarnych poszukiwań.
lubię takie lokalne przysmaki :) bardzo apetycznie wygląda
OdpowiedzUsuńa wiesz, że to danie wywodzi się ze średniowiecznych Niemiec i dosłownie znaczy "biedny rycerz"? :-) Do tej pory jest zresztą obecne w niemieckiej kuchni.
OdpowiedzUsuń