Na smutek najlepsze dla mnie jest coś słodkiego i pobyt w kuchni. Unoszące się zapachy wprawiają mnie w momencie w dobry nastrój, a wygniatanie ciasta sprawia, że daję ujść złej energii. Stajnia i kuchnia to jedyne miejsca, które mnie uspokajają, pozwalają nabrać dystansu i spojrzeć na sprawy z innej perspektywy.
Na złą aurę, na humor i na „małą nagrodę” przygotowałam sobie pyszne ciasteczka marcepanowe. Wystarczy tylko wymieszać składniki, schłodzić, wyciąć i upiec.
I znowu wskakuję na właściwe tory -to przecież takie proste
Smacznego :)
Rozumiem Cię doskonale bo ja też reaguję tak jak Ty. Dla mnie pracownia i spacer z moim psem do lasu. A ciasteczka z pewnością upiekę. Twoje zdjęcia to artystyczne dzieło na które nie mogę się napatrzeć.Pozdrawiam serdecznie Zosia.
OdpowiedzUsuńDokłądnie tak:) kiedy jest mi źle to albo spacer albo gotowanie...dzisiaj wróciłam było mi źle więc zrobiłam pierogi i upiekłam ciasto:)
OdpowiedzUsuńSpróbuję je wyczarować w swojej kuchni :)
OdpowiedzUsuńnaczytane.blog.pl